środa, 12 grudnia 2012

Hunter: Rozdział 7

Witajcie!
To znowu my, Wasz ukochany duecik :D Pojawiamy się z kolejnym rozdziałem i kolejną falą zaskakujących akcji. Chciałybyśmy podziękować Wam za czytanie naszego bloga i komentowanie go. To naprawdę zachęca do dalszego tworzenia ;] W tym rozdziale będzie się wiele działo, czy będą to pozytywy czy negatywy? Przekonajcie się sami. Dlatego bez zbędnego gadania zapraszamy do czytania xD
A jeszcze jedno :D Wrzucamy dwa rysunki Nerisy do tego rozdziału:







A teraz zapraszamy do czytania i komentowania :]



Tom
Kiedy mój BRAT był w łazience, ja w tym czasie poszedłem na dół po coś do jedzenia. Była dopiero siódma rano, więc wypadało coś zjeść na śniadanie.
Postanowiłem, że na razie nie będę o tym myślał. O moim dziwnym zachowaniu...
Szykowałem właśnie nam kanapki, gdy podeszła do mnie NASZA mama. Była cała zapłakana i niemal się na mnie rzuciła, wtulając się we mnie, a ja stałem jak wmurowany. Nienawidziłem czułości, ale matce chyba to wybaczę, nie?
- Przepraszam, Tom...
Poczułem się trochę niezręcznie i... Cholera, co się ze mną dzieje?! Kiedy ja tak nagle zmiękłem? W zaledwie godzinę!
Chyba będę musiał się wyżyć na pedałku.
- Nie masz za co, mamo. Przecież... To nie twoja wina.
- Ależ moja, kochanie... Chciałam cię o coś poprosić. - Spojrzałem na nią wyczekująco, a ona wzięła głęboki oddech i kontynuowała. - Mógłbyś... Mógłbyś przekonać Billa, żeby zamieszkał z nami na stałe? Chciałabym to jakoś odbudować...
- Pewnie, mamo - odparłem, uśmiechając się niby pocieszająco. Chwilę potem powiedziałem jej, że się śpieszę, chwyciłem talerz z kanapkami i pognałem do góry ze zwycięskim uśmiechem na ustach.
Wszedłem do pokoju Billa i dostrzegłem, że leżał na łóżku, obwinięty jedynie ręcznikiem wokół pasa. Cicho szlochał.


Bill

Usłyszałem, że ktoś wszedł do pokoju. Nie musiałem nawet długo myśleć kto to jest. 
-Mam dla ciebie kolejny rozkaz do wykonania. Matka chce abyś zamieszkał z nami na stałe i jak domyślasz się, ja pragnę tego jeszcze bardziej. 
Zerwałem się do siadu i spojrzałem na niego z mordem w oczach.
-Co?! Ty chyba żartujesz?! Nie znam tej kobiety! Jest dla mnie kimś obcym. Jest takim samym potworem jak ty, bo jaka matka porzuca własne dziecko?! 
Widząc jak patrzy na moje do połowy nagie ciało, zerwałem się z łóżka i szybko założyłem bokserki. -Nigdy nie zamieszkam z takimi potworami jak wy. Nigdy!
Po tych słowach wybiegłem z pokoju mijając Toma. Potrąciłem go ramieniem i zaraz po tym usłyszałem stukot tłuczonego szkła. Pewnie wypadł mu talerz z kanapkami. Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się wybiec na zewnątrz tej całej rezydenci. Byłem w samych bokserkach, więc moje ciało od razu odczuło minusową temperaturę. To jest za dużo na jednego człowieka! Podobno Bóg nie zsyła na człowieka tyle ile nie jest on w stanie udźwignąć, ale ja czuję że mi dał za wiele. Mój własny brat jest sadystą bez serca. Pogrąża mnie tylko bardziej i spycha w ciemności których tak cholernie się boję. Dlaczego muszę przez to wszystko przechodzić?! Zatrzymałem się przy budynku i drąc mordę na całe gardło zacząłem okładać ścianę pięściami. Nie krzyczałem żadnych słów, po prostu pozwalałem bólowi wyjść na zewnątrz. Ile tak robiłem nie wiem, ale w końcu biała ściana zaczynała robić się miejscami czerwona od mojej krwi. Kostki na dłoniach miałem zdarte prawie do samych kości. Płakałem, krzyczałem, trząsłem się i ciągle uderzałem w ścianę. 
-Bill! Przestań! 
Był to Tom, który próbował mnie odciągnąć od ściany. Ale byłem tak wściekły, że udawało mi się go odpychać. W końcu udało mu się mnie unieruchomić, a ja wybuchnąłem histerycznym płaczem. Wziął mnie na ręce i szybko zaniósł do domu. W jego dłoni zauważyłem klucze od auta. Pewnie chciał gdzieś jechać, ale mnie zobaczył. 
-Matko wezwij szybko lekarza!
-Ale… 
-Szybko! 
Wybiegła z pomieszczenia, a Tom posadził mnie na kanapie. Wziął w ręce moje dłonie. Bolały mnie tak mocno, że nie byłem w stanie ich wyprostować. Po minie Toma spokojnie mogłem stwierdzić, że jest źle. Do tego moje ciało było zimne jak lód. 
-Ty idioto! Pracujesz jako dziennikarz, jak stracisz możliwość pisania to jak będziesz zarabiał?! 
Spojrzałem w bok. Dlaczego on mi to robi?
-Czego ty ode mnie chcesz Tom? Mojego ciała? Masz je przecież na własność, sam je nawet podpisałeś. Ta blizna już zawsze będzie na moim ciele do końca moich dni…

Tom
Kiedy zobaczyłem jego ręce całe zakrwawione, myślałem, że chuj mnie zaraz strzeli.
Co on sobie wyobraża?! Zgłupiał, do cholery!
Ale kiedy usłyszałem jego słowa... Zdębiałem. Sam nie wiem, czemu, ale jakoś to mną... Poruszyło?
Chcąc zachować zimną krew, odparłem:
- I już do końca twoich dni będziesz mój...
Spojrzał na mnie nienawistnie. Nie minęła nawet sekunda, a stracił przytomność, osuwając się po kanapie. Podtrzymałem go za ramiona i usiadłem obok niego, następnie biorąc go na kolana. Westchnąłem cicho, przyrzekając sobie w duchu, że mu tego nie daruję.
Był cholernie zimny, chyba stracił sporo krwi. Próbowałem go jakoś ocucić, ale kompletnie się na tym nie znałem, więc trzymałem go tak jakieś piętnaście minut, dopóki nie zjawił się lekarz.
Facet najpierw odkaził mu rany na dłoniach i obwinął je bandażami, a potem podłożył mu pod nos jakieś cuchnące krople. Bill po chwili odzyskał przytomność i zaczął kaszleć.
Spojrzałem z wdzięcznością na lekarza.
Nie chciałem, żeby moja zabawka się zepsuła.

Bill
-I już do końca twoich dni będziesz mój… 
Spojrzałem na niego z nienawiścią w oczach i już po chwili nastała ciemność. Nie wiem jak długo mnie. Powoli otworzyłem oczy i zacząłem kaszleć. Zauważyłem, że jestem na kolanach Toma, a on mnie tuli do siebie. Nie umknęło mi też to, że nad nami stał jakiś facet i matka Toma. Tak, dla mnie matką ona nie jest. Chciałem położyć dłonie na ramionach Toma, aby go od siebie odepchnąć, ale jedynie jęknąłem głośno z bólu.
-Idioto! Dlaczego to zrobiłeś?! Teraz będziesz musiał oszczędzać ręce. 
Był wściekły, ale już po chwili wstał z kanapy, trzymając mnie na rękach.
-P…postaw mnie mogę sam chodzić… 
-Matko zaniosę go do łóżka. Doktorze, dziękuję że go poskładałeś do kupy. 
Nie słuchał mnie. Rumieniąc się schowałem w jego torsie tak twarz, aby nie widział moich czerwonych policzków. Tom położył mnie na łóżku i kiedy już myślałem, że wyjdzie… on zawrócił, wpił się w moje usta i po przerwaniu pocałunku uśmiechnął się do mnie szeroko. 
-Tylko ja mam prawo cię niszczyć. Zapamiętaj to sobie… B-R-A-C-I-S-Z-K-U. 
Zaśmiał się i wyszedł. Zwinąłem się w kuleczkę. Niech ktoś pozwoli mi umrzeć. Nie zniosę tego potwora więcej. On mnie naprawdę wyniszcza psychicznie. Płacząc zasnąłem, nie wiedząc nawet w którym momencie. Wstałem wcześnie rano. Pomimo stanu moich dłoni postanowiłem iść do pracy. Szybko, z dość dużymi trudnościami ogarnąłem się i wybiegłem z pokoju. Wiedziałem, że Tom na pewno śpi. Dlatego chciałem opuścić jego dom zanim mnie zobaczy. Będąc przy wyjściu zauważyłem „naszą” matkę. 
-Bill… A ty dokąd? 
Ubierając się spojrzałem na nią.
-W przeciwieństwie do PANI i…- Zaśmiałem się kręcąc na boki głową.-Toma… inni ludzie muszą pracować dość ciężko, żeby móc włożyć coś do gara. Przepraszam, ale śpieszę się do pracy. 
Po tych słowach wybiegłem z tej fortecy i skierowałem się na postój taksówek. Wszedłem do jednej i pojechałem do pracy. W robocie oczywiście wszyscy pytali mnie co mi się stało. Skłamałem więc, że poparzyłem obie dłonie wrzątkiem, kiedy robiłem makaron. Nie mam pojęcia czemu, ale mi uwierzyli. Dzień w pracy był miły. Nawet mój szef powiedział mi, że skoro mam w takim stanie dłonie to mogę wziąć wolne. W sumie chciałem iść do mojego mieszkania. Może jestem głupi, ale kiedy mnie podrzucono na schody domu mojego ojca wiedział on, że aby mnie wychować potrzebuje kasy. Dlatego, żebyśmy dobrze i godnie mogli żyć sprzedał swój dom i kupił to mieszkanie. Tam są moje wszystkie wspomnienia z dzieciństwa i po nim. Jednak z wyjściem z pracy poczekałem do wieczora. Chciałem uporządkować to co już pisałem i oddać to co miałem przygotowane. O 19 wyszedłem z pracy. Było ciemno, a ja chcąc poukładać swoje myśli wolałem się przejść. Kiedy w końcu stanąłem przed fatalnie kojarzącym mi się parkiem, nie umiałem zrobić kroku. Jednak w końcu zebrałem się w sobie i ruszyłem nim przed siebie. Boże, tyle złych wspomnień teraz we mnie uderzyło. Byłem właśnie prawie przy wyjściu, kiedy usłyszałem męskie głosy. 
-Witaj, pedałku…Pewnie nas pamiętasz, prawda? 
Odwróciłem się i znieruchomiałem. Nie umiałem się ruszyć, a tym bardziej oddychać. Stała przede mną dwójka z paczki Toma. Tylko nie to! Nasłał ich na mnie?!

Tom
Poszedłem spać zaraz po tym, jak wyszedł lekarz. Byłem padnięty, sam nie wiedziałem nawet, dlaczego.
Gdy wstałem rano, od razu skierowałem się do pokoju Billa, ale go w nim nie było. Zajrzałem do łazienki, też pusto. Przez chwilę pomyślałem, że może zwiał, ale wszystkie jego rzeczy były na miejscu. Postanowiłem poszukać go na dole, lecz tam też go nie było.
W kuchni zauważyłem krzątającą się matkę, zapewne coś gotowała.
- Gdzie Bill? - spytałem.
Podskoczyła przerażona i spojrzała na mnie.
- Och, Tom. Wystraszyłeś mnie - Położyła dłoń na piersi, biorąc głęboki wdech. - Poszedł do pracy. Zjesz coś?
Ach, praca! Kompletnie zapomniałem przez te dwa dni, że on w ogóle pracuje. Cóż, czyli do dziewiętnastej będę się nudził...
Musiałem więc znaleźć sobie jakieś zajęcie, ale wszystko nie zajmowało mnie na dłużej, niż dziesięć minut. Z nudów nawet zeżarłem chyba pół lodówki...
Postanowiłem sobie, że pojadę do Ash. Może w coś pogramy...? Albo napadniemy na kogoś nowego! Coś ostatnio zaniedbałem moje "obowiązki"...

Bill
Rusz, się do cholery! Inaczej skończysz tu marnie. Właśnie to powtarzałem sobie w myślach. Odwróciłem się więc szybko i zaraz poczułem szarpnięcie na moich czarnych włosach. 
-Dokąd to?! Nie skończyliśmy jeszcze! Baaa! My nawet nie zaczęliśmy! 
Zaśmiali się oboje i dopiero teraz zobaczyłem, że jeden jak i drugi mają na wierzchu stojące pały. Przeraziłem się! 
-Widzisz, kochany. Masz duże szczęście, bo chwilę temu jebaliśmy się w krzakach. Dlatego jesteśmy zwarci i gotowi… 
-Puszczaj mnie! - krzyknąłem na całe gardło i wbiłem paznokcie w nadgarstek chłopaka. Warknął na mnie i po chwili powalił mnie na ziemię. Szarpał mocno moje włosy, dlatego krzyknąłem. Wtedy jeden z nich wepchnął mi w usta penisa. Zacząłem płakać i szarpać się z nimi. Jednak ten co posuwał mnie w usta był bezlitosny. Pchał tak mocno, że jego penis cholernie boleśnie uderzał w moje gardło. Miałem przez to odruchy wymiotne i czułem w gardle krew. Nie wiem ile to trwało, ale w końcu chłopak spuścił się we mnie. Nie wyjął penisa dopóki nie połknąłem nasienia. Po nim przyszła kolej na drugiego. Wiedziałem, że chce zrobić mi to samo, dlatego przekręciłem głowę w bok i mocno zacisnąłem szczęki. Jednak szybko je otworzyłem krzycząc przez kopniaka jakiego dostałem w brzuch. Chłopak wykorzystał to i w jeszcze bardziej brutalny sposób zaczął posuwać mnie w usta. Teraz naprawdę czułem, krew w gardle. Dławiłem się niemal wymiotując na niego, ale nie pozwolił mi na to. Spuścił mi się w usta. Tego jednak nie interesowało czy połknę nasienie i już po chwili czułem jak mnie dusi. Nie mogłem złapać oddechu. Zacząłem szarpać się, a przed oczami miałem już czarne plamy. Wtedy jego ręka puściła moje gardło. Oddychanie zaczęło mnie aż boleć. Jednak nie był to koniec. Oboje zaczęli mnie kopać. Nie mogąc nic zrobić, odruchowo zakryłem rękami głowę. Kopali mnie tak z 3 minuty. Potem splunęli koło mnie i śmiejąc się, odeszli. Bolało mnie całe ciało, jednak najbardziej poranione dłonie, które też mi pokopali. Nie byłem w stanie się ruszyć. Czułem, że dłonie mocno mi krwawią, jak i moje ciało. 
-N..nic panu nie jest? 
Otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem do góry. Stała nade mną młoda kobieta. Poczułem w oczach łzy. Otworzyłem usta by odpowiedzieć i… zamarłem. Nie wydobyło się nic oprócz niemego jęku. Szybko złapałem dłonią gardło. Zacząłem cały drżeć. Boże! Ja nie mogę mówić! Byłem w okropnym szoku, jednak nie mogłem pozwolić tej kobiecie odejść. Wyjąłem telefon i napisałem jej, czy nie pomogłaby mi dojść do domu. Podałem też gdzie to jest.
-Oczywiście. Mieszkam blok za pańskim. 
Pomogła mi wstać i za jej pomocą ruszyliśmy. Z rąk kapała mi krew zostawiając ślady na ziemi. Po kilku minutach doszliśmy przed moją klatkę. Podziękowałem znowu za pomocą komórki i wszedłem na górę. Byłem wyprany z emocji. Wiem już, co muszę zrobić. Wszedłem do mieszkania nawet nie zamykając za sobą drzwi. Powoli udałem się do kuchni. Otworzyłem szufladę z nożami i długo na nie patrząc wybrałem jeden. Ruszyłem powoli do łazienki. Płacząc jak dziecko, wszedłem do niej, stanąłem naprzeciwko lustra i drżącą dłonią przyłożyłem nóż do gardła. Przepraszam tato, ale ja naprawdę nie daję już rady… Tak będzie lepiej. Jak świat o mnie zapomni… W końcu od urodzenia byłem niechcianym dzieckiem.

Tom
Właściwie to u Ash nudziłem się podwójnie, ale jakoś czas nam szybko zleciał. Pograliśmy trochę na PS3 i nim się obejrzałem, była już dziewiętnasta. Pożegnałem się więc z niebieskowłosą i odjechałem w stronę domu.
Mniej więcej w połowie drogi zadzwonił mój telefon. Zjechałem na pobocze, żeby odebrać. Zanim to zrobiłem, spojrzałem na wyświetlacz. Adam.
- Tak?
- Mamy zajebistą wiadomość! - krzyknął radośnie Victor. Odsunąłem komórkę od ucha w obawie o swój słuch.
- Jaką? - westchnąłem.
- Ucieszysz się! - powiedział drugi.
- Więc? - Moja cierpliwość się kończyła!
- Dorwaliśmy tego pedała.
- Tak, świetnie... Znaczy, co? Jakiego pe... ŻE CO?! - wydarłem się na nich. Czy oni mówią o...?
- Wiesz, tego czarnulka - odezwał się, już mniej pewny siebie, Victor.
- ŻE CO, KURWA, ZROBILIŚCIE?! Jak mogliście, do cholery! To mój brat!
- Brat?
- Tak, brat! Pierdolony brat! Okazało się, że mojej zajebistej matce zachciało się go kiedyś porzucić, ale nie o tym mówię. Gdzie go zostawiliście?!
- W tym parku - powiedział cicho Adam.
- Jeszcze się policzymy - warknąłem i rozłączyłem się, rzucając telefon na drugie siedzenie.
Odpaliłem silnik i pojechałem we wskazane miejsce.
Kurwa, zabiję ich, jeżeli coś mu się stało. Tylko ja, powtarzam, TYLKO JA mogę gnębić MOJEGO pedała!
Zaparkowałem na pierwszym lepszym chodniku, w dupie miałem parking. Szybko wyszedłem z samochodu, mocno trzaskając drzwiami. Byłem na maksa wkurwiony.
W parku nie było nigdzie Billa. Pomyślałem, że może poszedł do mieszkania, więc szybko dopadłem do drzwi, z których właśnie wychodził jakiś sąsiad.
Kurwa, zapomniałem numeru mieszkania Billa. Stałem chwilę w bezruchu, starając sobie przypomnieć, aż dostrzegłem czerwone plamy na schodach. Wystraszony szybko pobiegłem wzdłuż śladów krwi. Prowadziły do otwartych na oścież drzwi, co bardzo mnie zszokowało, zważając na to, jak bardzo dla Billa ważne było to mieszkanie.
Szybko przeczesałem wszystkie pomieszczenia, ale jego nigdzie nie było. Załamałem ręce i westchnąłem bezradnie.
Kilka sekund później usłyszałem szlochy dochodzące z łazienki. Szybko tam pognałem i to, co zobaczyłem, niesamowicie mną wstrząsnęło.
- Bill! Kurwa, Bill, zostaw to!
Spojrzał na mnie niesamowicie nienawistnie, kiwając na boki głową. Stał przed lustrem i przykładał do swojego gardła nóż. Bałem się, że jak cokolwiek zrobię, to rzeczywiście się zabije. Kurwa!

Bill
Usłyszałem krzyk Toma i spojrzałem w bok. Jak mógł ich na mnie nasłać. Czy można kogoś bardziej nienawidzić, niż ja jego? Kazał odłożyć mi nóż, ale nie zamierzałem słuchać jego jebanych rozkazów. Moje życie legło w gruzach od momentu, kiedy spotkałem tego człowieka. Z każdym dniem jest coraz to gorzej. Nie chcę takiego życia! Nie daje sobie już z tym rady! Przycisnąłem mocniej nóż do gardła i zamknąłem oczy. Właśnie tak skończę, prawda? Ale Tom nie miał zamiaru mi na to pozwolić. Wykorzystał moment, jak zamknąłem oczy i odciągnął moją rękę z nożem od szyi. Zabrał mi nóż i odrzucił go gdzieś na bok. 
-ZWARIOWAŁEŚ DO RESZTY JUŻ?! 
Wydarł się na mnie a ja ze łzami w oczach wybiegłem z łazienki. Znalazłem zeszyt i długopis. Tom wyszedł za mną. Napisałem dość nieporadnie na kartce: „To ty ich na mnie nasłałeś?! Mało ci było dręczenia mnie samemu?!”. Tom uniósł do góry brew. 
-Nie, nie nasłałem ich na ciebie. Zrobili to bo myśleli, że zajebiście będę z nich dumny. Kurwa! Odłóż to. Co to przedszkole? Lepiej mi powiedź co ci zrobili! 
Uśmiechnąłem się smutno. Znowu naskrobałem coś w zeszycie i przekręciłem w jego stronę. „Właśnie to mi zrobili. Nie bawię się w przedszkole. Przez tą dwójkę straciłem głos! Nie mogę mówić, TOM! „
Po tych słowach rzuciłem zeszyt na bok i pozbyłem się ciuchów do pasa. Na moim ciele było pełno siniaków. Masz napatrz się i naciesz oczy. To właśnie czujesz, prawda? Satysfakcję, że jestem w takim stanie. Spojrzałem w bok czując jak łzy zalewają mi policzki.

Tom
Kiedy to przeczytałem... Kiedy na jego ciele zobaczyłem te wszystkie siniaki... Coś mną wstrząsnęło. Opanowała mnie niesamowita złość, tak wściekły nie byłem jeszcze chyba nigdy w życiu. Po prostu miałem ochotę w tej chwili znaleźć tych jebanych homosków i najebać im tak, że odechciałoby im się kogokolwiek pieprzyć. Ba, nawet odezwać się do kogoś słowem! Zabiję gnojków. Zakatuję.
Z gardła Billa nie wydobywały się żadne dźwięki, ale mimo to widziałem spływający po jego policzku strumień łez. Wiedziałem, że niesamowicie cierpi, jeszcze gorzej niż wtedy, kiedy to ja go krzywdziłem.
Nie wiedzieć dlaczego, w tej jednej chwili pożałowałem wszystkiego, co mu do tej pory zrobiłem. Pomyślałem, że to właśnie ja jestem winny całej tej sytuacji, że to przeze mnie Bill nie może wydać z siebie żadnego dźwięku, że to przeze mnie chciał popełnić samobójstwo. W tym momencie, gdy sobie to uświadomiłem, poczułem się niesamowicie okropnie.
Nie wiem nawet, kiedy podszedłem do niego i przytuliłem jego drobne, poranione ciało do siebie, a swoje czoło oparłem o jego obojczyk, wdychając jego zapach. Nie reagował, pewnie było mu już wszystko jedno.
Przez chwilę stałem tak z nim nieruchomo, po czym kierowany poczuciem winy, wyszeptałem:
- Przepraszam...

29 komentarzy:

  1. Ło rzesz... kurde..
    Jak przeczytałam,że się będzie działo nie sądziłam.... że BĘDZIE SIĘ DZIAŁO.
    Kurde... dobry odcinek podoba mi się.
    Teraz pewnie Tom się zmieni... choć trochę...?
    .
    Alien.
    .

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, tu się naprawdę DZIAŁO!
    Kurde, biedny Bill. Teraz nawet mówić nie może :(
    Może Toma to czegoś nauczy? Może się zmieni? Przecież Bill to jego brat!
    Piszcie szybko następny rozdział!
    Zapraszam do siebie. Mała notka (nie rozdział) dla Czytelników
    http://ty-i-ja-to-my.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Billy, tyle nieszczęść w jednym odcinku.
    Tom i poczucie winy? Być może, ale znając życie nadal Bill będzie "jego własnością".
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super odcinek. Mam nadzieję, że Tom sie chociaz troche zmieni...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ło, Tommy zaczyna coś więcej czuć do swojego braciszka czy znów mu coś się zmienia? Boże.. ten człowiek jest naprawdę psychiczny.
    Nie wiem co więcej napisać...
    Czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże! Ta część skończyła się bardzo słodko zważając na okoliczności. Nie sądziłam, że Tom będzie w stanie kiedykolwiek przeprosić Billa za to co mu robił. A jednak. Zaskakujecie mnie coraz bardziej z każdym kolejnym odcinkiem.
    Cudowne to opowiadanie. Macie rację- jesteście zajebistym duetem!
    Neriso, twoje rysunki są przecudowne. Pasują do tego odcinka i nadają taki nie typowy charakter.
    Mam nadzieję, że Billy odzyska głos. Biedactwo...
    Czekam na kolejną część.
    POZDRAWIAM :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Tom powiedział: Przepraszam?!
    Nieprawdopodobne, a jednak ... xD

    OdpowiedzUsuń
  8. O_O Naprawdę Tom przeprosił Billa? o.o
    Mam nadzieję, że ten incydent uświadomi w końcu Tomowi, jak bardzo krzywdzi swojego brata i przestanie to robić.
    Strasznie szkoda mi Billa. Nie mam słów. Biedny...
    Jeżeli chodzi o rysunki, nie mogę wyjść z podziwu. Są idealne! I doskonale pasują do odcinka.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny rozdział. Naprawdę piękny.
    Nareszcie coś ruszyło Toma. W końcu! Obawiam się jednak, że to tylko chwilowe - przecież on uwielbia dręczyć Billa, a Bill wręcz ma tendencję do irytowania Toma. Wcześniej niż później Tom powróci na swoją ścieżeczkę sadysty.
    Kwestia, która mnie interesuje to to, czy Bill dostrzeże w tym sadystycznym chłopaku-bracie szorstką czułość i przebłyski miłości? Czy uchwyci się tego, czy uzna to za kolejną grę Toma?
    Mam nadzieję, że nie odrzuci Toma, ale powoli zacznie mu na nim zależeć...
    Piszcie, dziewczyny, piszcie, bo mnie wciągnęłyście w to opowiadanie i uzależniłam się. :)
    :*
    ARavi

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie, no ten odcinek mnie zaskoczył. Tom jednak ma w sobie coś z człowieka i jakieś uczucia.Przeprosił go? Wow, to chyba jakiś moment przełomowy. Nie sądzę jednak żeby gwałtownie się zmieniła, ale może przestanie tak krzywdzić Billa. A Czarny mało,że przechodzi piekło to jeszcze stracił głos. Kumulacja nieszczęść. Podsumowując, poruszający był ten odcinek. Było z nim wiele emocji, mniej brutalnych scen, co mi się bardzo podobało. Bardzo przyjemnie się czytało. Macie talent, dziewczyny. OGROMNY!!! Czekam na kolejny odcinek. Buziaki ;-*

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wierze. Tom zaczyna zachowywać się jak człowiek. A jednak ma jakieś tam uczucia.
    A Billy. Boże biedny Billy. Wykastrowałabym tych chujów na miejscu. I mam nadzieje, że Tom to właśnie zrobi.
    "Przepraszam". Jedno słowo i już zaczyna zmieniać się moje podejście do Toma. Nie rozumiem tego faceta. Raz jest sadystycznym debilem, a raz taki opiekuńczy. Ehh
    A tak na marginesie. Rysunki Nerisy są zajebiste. Wiele bym oddała by tak rysować ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. to było...
    niesamowite.

    wspaniały, poruszający odcinek, dziewczyny!
    oczywiście zabolało, kiedy ludzie Toma krzywdzili naszego Billa, ale zaraz potem moje serce wypełniło się ciepłem. zakończenie tego odcinka to już kompletnie inna bajka. cóś zupełnie oderwanego od tego okrucieństwa, bólu i cierpienia, jakie gościło na kartach tego opowiadania do tej pory.
    Tom ma uczucia.
    świetnie.
    szkoda tylko, że dopiero na widok ran na ciele Billa. ale cóż, są i tacy ludzie. tacy, którzy muszą najpierw zobaczyć, by uwierzyć. najpierw poczuć, by zrozumieć.
    a Bill? mam ochotę go przytulić. mocno. i powiedzieć, że jeszcze można wszytsko zmienić. powiedzieć mu to głupie zdanie, w które wszyscy tak chcemy wierzyć: "będzie dobrze".
    wszystko leży w rękach Toma. czuję, że to chyba nienajlepiej.

    gratuluję po raz kolejny udanego odcinka. bardzo za niego dziękuję i całuję Was, moje drogie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie najlepiej*

      ach, zapomniałabym!
      Neriso, powiem teraz kolejną oczywistość.
      jesteś wspaniała! a ja... ja jestem fanką Twojej twórczości. zarówno tej pisanej, jak i rysowanej :)

      Usuń
  13. Przeczytałam wszystkie części! I po prostu, aż szkoda nie dodać tu swoich 5 groszy. *-* Jesteście świetne! No po prostu, brak mi słów! To jest zajebiste! I oby tak dalej dziewczyny! Czekam z niecierpliwością na 8 rozdział! ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. no nie wierzę... Tom przeprosił Billa??!! wrescie do niego dotarło jaką krzywdę mu robi?

    OdpowiedzUsuń
  15. Może wreszcie się ogarnie i zacznie go chronić a nie ranić!!? czekam na kolejny odcinek <3

    OdpowiedzUsuń
  16. http://es-ist-gegen-meinen-willen.blogspot.com/2012/12/4-miosc-czasem-boli.html
    Zapraszam na kolejną część głównego opowiadania ;3

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na 4 rozdział :)
    http://ty-i-ja-to-my.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Ojejku, biedny Billy ;c <3
    Ale mam nadzieję, że jednak odzyska głos.
    Tom przeprosił, może zrozumiał..
    Oby..
    To opowiadanie jest cudowne, jedno z moich ulubionych.
    Zawsze chciałam skomentować, lecz przez błędy na bloggerze jest to niemożliwe ;c

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :

    http://pokochaj-mnie-bxt.blogspot.com/
    http://kocham-cie-takiego-jaki-mjestes.blogspot.com/
    http://twincest-pictures-bxt.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Już 2 tygodnie nic się nie pojawiło :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najprawdopodobniej pojawi się jakiś czas po sylwestrze.

      Usuń
  20. Na http://ty-i-ja-to-my.blogspot.com/ krótki One-Shot - zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jakiś czas po sylwestrze ?!Czemu tak długo nie ma tego następnego ?!A oto moje gg na które proszę mnie informować o następnych notatkach 44416157 !

    OdpowiedzUsuń
  22. Zapraszam na 7 rozdział:
    http://ty-i-ja-to-my.blogspot.com/ :)
    P.S. Kiedy nowy rozdział? :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Coś nowego maybe ?:(

    OdpowiedzUsuń
  24. Czemu wy mi to zrobiłyście?? NIe dość że leże chora w łóżku to jeszcze nie bede mogła zasnąć.Ja chce kolejny rozdział...
    Prosze

    OdpowiedzUsuń
  25. Błagam was ja już dłużej nie wytrzymam wszyscy już czekają miesiąc na nową notkę i nic ja już chodzę po nocach pod pretekstem przy mamie że zasnąć nie moge i ide się napic żeby tylko sprawdzić czy nie ma nowej notki dodajcie nowy rozdział jak najszybciej plisssss macie już hyba 31 kom. pod tą notką i nic :)

    OdpowiedzUsuń
  26. DAWAĆ NOWY ROZDZIAŁ !!!

    OdpowiedzUsuń