sobota, 24 listopada 2012

Hunter: Rozdział 4


Przemawia Mazohyst.
To znaczy Czarna Pe., ale już nazywa się Mazohyst. Powód podany jest tutaj.

Przypomnienie:
Mazohyst - Tom
Nerisa Brown - Bill

Enjoy.


____




Tom

Spodobało mi się, że pedał od razu połknął moje nasienie. Nie musiałem nawet go o to prosić.
Widocznie się nauczył...
Ash nadal wchodziła w niego świecą. Nakazałem młodemu odwrócić się na plecy, by kamera uchwyciła jego twarz. Rozłożył szeroko nogi i pozwolił, by dalej go pieprzono.
Wziąłem telefon w dłoń i kamerę skierowałem na twarz Billa, która, mimo że wykrzywiała się w grymasie bólu, wydawała się być dziwnie pusta i bez emocji.
- Bill... Powiedz ładnie do kamery, kim jesteś?
- Twoją własnością - wyszeptał między pchnięciami.
- Bardzo ładnie...
Pochyliłem się i wpiłem w jego usta. Zdziwiło mnie to, że oddał pocałunek.


Bill

Tom nakazał odwrócić mi się na plecy. Tak też zrobiłem. Rozłożyłem szeroko nogi i pozwoliłem im robić co tylko chcieli.  Tom nakierował swój telefon na moją twarz. Spojrzałem w niego. Pomimo grymasów bólu, na mojej twarzy nie pokazywało się nic więcej.
-Bill… Powiedź ładnie do kamery, kim jesteś?
 -Twoją własnością.
Szepnąłem, kiedy na nowo kumpela Toma pieprzyła mnie świecą.  Niech robi co chce..
-Bardzo ładnie…
Pochylił się nade mną i wpił się w moje pełne wargi. Oddałem pocałunek. Mocno i zachłannie. W końcu tego chce, prawda? Zarzuciłem mu ręce na szyję i po prostu odruchowo całowałem. Jak dziwka, która chce zrobić dobrze swojemu klientowi.

Tom

Uległość Blla niesamowicie mnie zadziwiała, ale byłem również zadowolony. Zachowywał się jak prawdziwa dziwka, całował mnie niesamowicie zachłannie. Przestał, gdy brakowało mu już powietrza.
Ash zarzuciła swoje długie, niebieskie włosy do tyłu, wykonując mocne pchnięcia świecą. Pedał jęknął z bólu.
- Wystarczy, Ash.
Dziewczyna wyjęła zakrwawioną świecę i odrzuciła ją gdzieś w bok.
Bill próbował przewrócić się na drugą stronę, ale ból w tyłku mu to uniemożliwił. Spojrzał w tamto miejsce i gdy zobaczył małą kałużę krwi, momentalnie zbladł.
- Do wesela się zagoi - zażartowałem.
Spojrzał na mnie pustym wzrokiem. Odrobinę mnie to zdenerwowało. Wolałem, gdy moje ofiary patrzyły na mnie z przerażeniem i bały się mnie, a on zwyczajnie sobie siedział zobojętniały, jedynie cicho pojękując z bólu.
Dotknąłem palcami jego wejście. Zawył, ale nie odezwał się.
Zirytowany wyjąłem więc po raz kolejny mój scyzoryk i delikatnie przejechałem nim po jego dziurce.

Bill

Byłem pusty. Nic mnie nie ruszało. Jęknąłem z bólu kiedy ponownie poczułem ból spowodowany tym co robiła dziewczyna.
-Wystarczy, Ash.
  Poczułem, jak coś wielkiego ze mnie wychodzi. Spojrzałem w dół i zbladłem. Na łóżku było pełno mojej krwi.
 -Do wesela się zagoi.
Po moim spojrzeniu Tom dotknął mojego wejścia. Jęknąłem z bólu. Powróciłem jednak do siebie, kiedy poczułem na swoim odbycie jeszcze zamknięty scyzoryk. Spojrzałem na Toma z przerażeniem.
-Proszę… n…nie…
 Przekręciłem głowę w bok drżąc na ciele.
-Cz…czeg..o ode mnie… j…jeszcze chcesz…


Tom

Otwarłem scyzoryk i wbiłem go w skórę na jego pośladku. W końcu zaczął płakać.
Zakończyłem nagrywanie, zapisując plik jako "Pedałek". Oddałem telefon Ash.
Podniosłem się do góry i pocałowałem go w czoło, przejeżdżając następnie ostrzem po jego pełnych, malinowych wargach. Spojrzał na mnie nienawistnie. Mocno rozciąłem mu wargę, z której po chwili sączyła się krew. Spuścił głowę w dół, unikając mojego wzroku.
- Spójrz na mnie, suko - warknąłem, podnosząc jego głowę scyzorykiem. Spojrzał na mnie tak jak za pierwszym razem. Był kompletnie przerażony.
Szarpnąłem nim do góry, ciągnąc go za dłoń, by wstał z łóżka. Przez chwilę szedł za mną, ale po kilku sekundach się wywrócił. Przewróciłem oczami i po prostu chwyciłem go za nogę, ciągnąc go po podłodze w stronę łazienki. Drapał panele, próbując mi się wyrwać.
- Z-zostaw mn.. Mnie... P-prosz... Proszę... - wył głośno, cały czas się rzucając.
Nie odpowiedziałem mu, tylko otworzyłem drzwi łazienki i podniosłem go, usadawiając następnie na toalecie. Podszedłem do wanny.
- Wolisz gorącą czy zimną wodę?
Nie odpowiedział, tylko spojrzał na mnie przerażony, trzymając się za krwawiącą ranę.
- Okej, czyli gorąca.
Odkręciłem czerwony kurek, czekając aż naleje się odpowiednia ilość wody.
Dolałem odrobinę zimnej - nie chciałem, żeby mi się tutaj poparzył, chciałem go tylko trochę... Rozgrzać? Umyć? Mniejsza...
Podszedłem do niego i wziąłem go na ręce, następnie powoli wkładając go do wanny. Syczał z bólu, czując gorącą wodę na swoich wszystkich dzisiejszych ranach. A było tego sporo...
Zajęczał, kiedy dotknąłem swojego imienia wyrytego na jego klatce piersiowej.
- Ash?! - zawołałem niebieskowłosą.
- No?
- Zajmij się nim. Ja idę zadzwonić po Adriana.
Wyszedłem z łazienki zostawiając Billa i Ash samych. Wiedziałem, że dziewczyna jeszcze się nad nim trochę poznęca, ale to mnie już nie obchodziło.
Wyjąłem telefon z kieszeni obszernych spodni i wybrałem numer Adriana.
Odebrał po pierwszym sygnale.
- Podjedźcie pod ten blok, do którego biegliśmy. Za moment zejdziemy.
Rozłączyłem się.
Usiadłem sobie na kanapie w salonie i czekałem, aż niebieskowłosa ogarnie Billa.
Po chwili wyszła z łazienki, niosąc go na rękach do jego sypialni.
Był ledwo przytomny.
Poszedłem za nimi.
- Co się stało?
- Zemdlał. Kładziemy go i spadamy. - oznajmiła.
Przykryła go zakrwawioną kołdrą i wyszliśmy z jego mieszkania. Pod blokiem stało już granatowe BMW Adriana.


Bill

Poczułem, jak nagle ostrze jego scyzoryka wbija się w jeden z moich pośladków. Zajęczałem z bólu i popłakałem się. Tom oddał telefon Ash. Wstał z łóżka, nachylił się nade mną i pocałował mnie w czoło, jednocześnie przesuwając ostrzem nożyka po moich ustach, a zaraz po tym poczułem krew.  Spuściłem głowę w ten sposób, że moje włosy zakryły mi twarz. Nie umiałem patrzeć na niego… po prostu nie potrafiłem.
- Spójrz na mnie, suko.
Warknął na mnie, podnosząc ostrzem nożyka moją głowę. Zrobiłem co kazał. Bałem się go. Szarpnął mnie za rękę i zaczął gdzieś ciągnąć. Starałem się iść, jednak nic to nie dało. Moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa, dlatego po kilku sekundach leżałem na ziemi. Stanął nade mną, przewrócił oczami i złapał mnie za nogę. Ciągnąc mnie za nią kierował się do łazienki.
 -Z-zostaw mn.. Mnie... P-prosz... Proszę...
Jęczałem łapiąc się paznokciami podłogi. Nie odpowiedział nic. Otworzył drzwi, podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. W łazience posadził mnie na sedesie i podszedł do wanny.
- Wolisz gorącą czy zimną wodę?
Nie odpowiedziałem. Spojrzałem na niego z przerażeniem dociskając ranę na pośladku jedną dłonią i drugą tą na wardze.
- Okej, czyli gorąca.
Po nalaniu wody podszedł do mnie. Ponownie spojrzałem na niego z przerażeniem. Podniósł mnie i zaniósł do wanny, gdzie następnie mnie włożył. Syknąłem z bólu. Moje wszystkie rany zaczęły mnie cholernie szczypać.
-Ash!
-No?
- Zajmij się nim. Ja idę zadzwonić po Adriana.
Spojrzałem przerażony na dziewczynę. Zacząłem drżeć. Była chora. To co mi zrobiła… Było mi duszno od gorącej wody, a do tego utrata krwi… Nawet nie wiem kiedy, zrobiło mi się czarno przed oczami.   Nie wiem ile to wszystko trwało. Kiedy otworzyłem oczy na dworze była szarówka. Świta? To był sen? Podniosłem się delikatnie i zaraz tego pożałowałem. Bolało mnie całe moje ciało. Czyli to prawda… Zemdliło mnie, jednak udało mi się to opanować. Rozejrzałem się. Byłem w mieszkaniu sam. Zebrałem się w sobie i podniosłem z łóżka. Szybko jednak musiałem łapać się szafki nocnej, bo moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Ochłonąłem trochę i podszedłem do spodni. Podniosłem je i znalazłem telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i zatkało mnie. Wcale nie świtało, to nadchodziła nowa noc. Ile ja spałem?! Krzywiąc się pozbierałem pokrwawione rzeczy i wrzuciłem je do pralki. W łazience posprzątałem ślady krwi i ogarnąłem swoje rany. Wtedy zadzwoniłem do swojego przyjaciela Georga pracującego w aptece. Poprosiłem by przyniósł mi różne maści i leki. Co wykonał po godzinie.
-Jezu Bill co ci się stało?!
-N-..nic. Pobili mnie na ulicy. Masz to o co prosiłem?
 -J-jasne. Poszedłeś na policję?
-Zwariowałeś?! Skąd pewność, że tam nie mają wtyk?
-Cholera! Zająłbym się tobą, ale uciekłem w przerwie aby ci to dać.
-Nie martw się o mnie. To nic. Zagoi się. Poza tym jestem zajęty ważnym projektem i nie będę dostępny przez najbliższe tygodnie.
-Dobrze. Rozumiem. Ale daj znać jak z tobą dobra?
 -Ok.
Zamknąłem przed nim drzwi i zaraz osunąłem się na nogi. Podniosłem się i poszedłem do łazienki. Leczyć rany. Te fizyczne.
Przez ostatnie trzy tygodnie Tom nie odezwał się do mnie. Rany praktycznie wygoiły się. Oprócz jednej. Na mojej piersi blizny w postaci imienia mojego oprawcy pozostaną mi już do końca życia.  Spędziłem ostatnie tygodnie na wcieraniu maści w dupę. Do pracy dzwoniłem prosząc o wolne, mówiąc że mnie pobito jak wracałem z domu i nie jestem w stanie pracować w budynku. Dawali mi jakieś małe artykuły do pisania w domu. Po trzech tygodniach w końcu wróciłem do pracy. Zamówiłem taksówkę. Bałem się napotkać tą chorą bandę, chociaż sądzę, że dali mi spokój. W biurze spędziłem połowę dnia. Musiałem napić się kawy. Odwróciłem się do ekspresu i zacząłem przygotowywać ją.
- Bill, jakiś facet do ciebie. Podobno ma ciekawe materiały.
- Tak? Niech przyjdzie. Muszę zrobić kawę.
- Ok. już go przyprowadzam.
Skończyłem robić kawę i usłyszałem, że mój klient już jest.  Odwróciłem się i zamarłem. Kubek wypadł mi z dłoni i roztrzaskał się na drobne kawałeczki.
- Bill wszystko ok.?  Podbiegł do mnie mój kolega z pracy.
- Tak. Jak zawsze kubek wyślizgnął mi się z rąk.
- Uważaj na siebie.
- Mhm.
Odszedł, a ja drżąc jak liść na wietrze zacząłem zbierać szkło. Usiadłem naprzeciwko Toma, który siedział w drugim krześle i perfidnie uśmiechał się do mnie.
- C-czego chcesz?
- Dać ci to. Bardzo ciekawy materiał, wiesz?
Przysunął się do mnie i szepnął tuż przed moją twarzą.
 - Szczególnie epizod ze świecą.
Zaśmiał się i rzucił na moje biurko płytkę. Momentalnie zbladłem.
 - Po co to tu przyniosłeś? Wyleją mnie jak to zobaczą! Nie, ja sam będę musiał się zwolnić... - szepnąłem, patrząc na niego z przerażeniem.


Tom

Nie odzywałem się do Billa przez jakieś trzy tygodnie, chcąc stworzyć pozory, że dałem mu spokój. Wciąż miałem jego dokumenty, więc po upływie kilku dni stwierdziłem, że czas odwiedzić mojego pedałka w pracy.
Według jego wizytówki pracował w redakcji jakiejś gazety... To bardzo dobrze się składa, akurat miałem wspaniały materiał na pierwsze strony...
Zmontowałem wideo tak, że nie było widać mojej ani Ash twarzy, zrobiłem kopię zapasową płytki, ubrałem się, i wyszedłem z domu. Skierowałem się na parking w poszukiwaniu mojego Cadillaca. Znowu jakiś cwel zaparkował za blisko mnie, więc przejechałem kluczami po masce jego samochodu, ryjąc na niej słowo "IDIOTA".  Wszedłem do auta i odjechałem w stronę pracy chłoptasia.

Stanąłem przed wielkim biurowcem. Cholernie nienawidziłem takich miejsc, były dla mnie zbyt... Poważne?
Wkroczyłem do budynku i podszedłem do informacji.
- Przepraszam? Czy mogłaby mi pani powiedzieć, gdzie dokładnie pracuje Bill Trumper?
- Bill Trumper? - Kobieta spojrzała na mnie zza okularów. - Ach, tak... Niech pan wybaczy, jestem tu nowa i jeszcze nie rozpoznaję ludzi... - przerwała, dostrzegając moje naglące i niecierpliwe spojrzenie. - Czwarte piętro, sala ósma. Dział trzeci.
- Dziękuję.
Podszedłem do windy i czekałem, aż ta przyjedzie.
Nie było jej dość długo, więc już chciałem iść schodami, ale nagle winda otworzyła się i wysiadła z niej brązowowłosa kobieta.
- Penny?! Ty mnie prześladujesz, kurwa!
- Też miło mi cię widzieć, kotku.
- Co ty tutaj robisz?
- To samo pytanie mogłabym zadać tobie.
Westchnąłem, ale bez słowa ją wyminąłem, wchodząc do windy. Spojrzała na mnie dziwnie, zanim zasunęły się drzwi.
Wcisnąłem czwórkę. Kiedy wyszedłem z windy, zacząłem szukać sali numer osiem. Gdy ją znalazłem, skierowałem się do działu trzeciego, a tam zauważyłem pedała. Uśmiechnąłem się cwaniacko, powoli się do niego zbliżając.
Gdy mnie zobaczył, upuścił kubek z kawą, który roztrzaskał się na podłodze. Podszedł do niego kolega.
- Bill, wszystko ok? - powiedział.
- Tak. Jak zawsze kubek wyślizgnął mi się z rąk.
- Uważaj na siebie.
- Mhm.
Mężczyzna odszedł do swojego działu.
Usiadłem na krześle na przeciwko biurka Billa, a on usiadł po drugiej stronie.
Uśmiechałem się do niego perfidnie.
- C-czego chcesz? - spytał, panikując.
- Dać ci to. Bardzo ciekawy materiał, wiesz?  - przysunąłem się do niego i szepnąłem tuż przy jego twarzy. - Szczególnie epizod ze świecą. - Zaśmiałem się.
Rzuciłem płytę na biurko.
 - Po co to tu przyniosłeś? Wyleją mnie, jak to zobaczą! Nie, ja sam będę musiał się zwolnić... - szepnął przerażony.
- Mam pewną propozycję - Zniżyłem głos, starając się mówić jak najciszej. - Zachowam sobie tę płytkę, nikomu jej nie pokażę, ale za to zostaniesz moją prywatną dziwką. Nie będę dla ciebie brutalny, jeżeli będziesz posłuszny i naprawdę dobry. Jeżeli sprzeciwisz mi się trzy razy, jesteś skończony. - Pomachałem mu płytką przed oczami. - Idziesz na taki układ?
Przełknął ślinę, patrząc na mnie ze strachem.
- Więc? - ponagliłem go.
- T-tak... - odezwał się niepewnie, będąc już bliski płaczu. Jedna łza pociekła mu po policzku, rozmazując starannie nałożony makijaż. Mówiłem już, jaki z niego pedał?
- Cieszę się - odparłem, chowając płytkę do torby. - O której kończysz pracę?
- O dwudziestej pierwszej...
- Będę u ciebie dwadzieścia po.
I wyszedłem.

Bill

- Mam pewną propozycję. Zachowam sobie tę płytkę, nikomu jej nie pokażę, ale za to zostaniesz moją prywatną dziwką. Nie będę dla ciebie brutalny, jeżeli będziesz posłuszny i naprawdę dobry. Jeżeli sprzeciwisz mi się trzy razy, jesteś skończony. – Pomachał mi płytką przed oczami. - Idziesz na taki układ?
Przełknąłem ślinę, patrząc na niego przerażony. Ten horror nigdy się nie skończy, prawda?
 - Więc?
 - T-tak...
  Powiedziałem cicho, czując że mam już łzy w oczach. Jedna nawet się uwolniła i poleciała mi po policzku. Gdy ją tylko poczułem od razu przetarłem policzek.
- Cieszę się. O której kończysz pracę?
- O dwudziestej pierwszej...
- Będę u ciebie dwadzieścia po.
Po tych słowach wyszedł zabierając płytkę. Kiedy go nie było siedziałem tak jeszcze z dwadzieścia minut wpatrując się jak głupi w swoje kolana.
-Bill… wszystko ok.?
 -T-tak… To był znajomy od przyjaciół mojego ojca. Stare rany się otworzyły rozumiesz..
-Przykro mi.
-Mi też… - szepnąłem, a następnie szedłem do łazienki. Gdy tylko dopadłem kabiny dostałem napadu lęku. Miałem problemy z oddychaniem, moje ciało drżało. Będę teraz męską dziwką? Szlag! Uderzyłem pięścią w ścianę i usiadłem na sedesie starając się opanować. Nie wiem co robiłem w pracy, ile tam siedziałem. Pamiętam to co było jak wyszedłem. Szybko do taksówki i do domu. Bałem się spóźnić, bo dałby płytkę. Dokładnie minutę przed spotkaniem byłem pod klatką i otwierałem drzwi.

7 komentarzy:

  1. oj, ciężko znoszę te ich "spotkania", jak już z resztą wiecie. ale moje cierpienia skutecznie minimalizuje dobrze zbudowana i ciekawa akcja.
    widać,że jest to przemyślane i nie robicie tego, by skrzywdzić Billa lub czerpać jakąś masochistyczno-sadystyczną przyjemność z doporowadzania go do szaleńswa w każdym odcinku.
    baaardzo się wciągnęłam czytając, choć co chwilę miałam napady duszności, w obawie, że Tom się gdzieś pojawi :D no i miałam rację, pojawił się... w pracy u Billa. no i ten układ... brrr, drżę na samą myśl, co się będzie teraz działo!
    a może nie powinnam? mże to się jakoś odkręci...
    nie wiem, nie wiem.
    jedyne co wiem, to to, że Wasz Tom prześladuje mnie w koszmarach.
    weny, weny, weny!
    całuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Bill... Oby Tom dotrzymał słowa i chociaż nie był dla niego już aż tak brutalny, mam nadzieję, że tej Ash więcej nie będzie, nie lubie jej :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Tom to pieprzony sadysta...a ta Ash?! suka i tyle.. jak można się tak wyżywać na biednym bezbronnym chłopaku? to nie jego widna że ma taką kobiecą urodę i lubi taki styl... nie nawidzę takiego krytykowania i oceniania po wyglądzie.. jak widzę takich dresiarzy co tylko szukają zaczepki i wszystko im nie pasuje to po prostu mam ochotę ich pozabijać.. albo nie, najlepiej jakieś tortury bo za to co przechodzi Bill w tym opowiadaniu śmierć to zbyt mała kara..

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże biedny Bill. Ten szantaż mi się nie podoba. Źle to się skończy. Jestem tego pewna.
    A mówiłam juz, że nie lubie Ash? Głupia suka -,-
    Piszcie szybko, bo chce wiedziec co będzie na tym ich spotkanie :D znaczy. domyślam się, ale może jakaś niespodzianka ?:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedno słowo: sadystki xD
    Oby Tom naprawdę nie był już brutalny... :(
    A ta Ash... Nie lubię suki -_-

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe, jak Bill to wszystko zniesie... Czuję, że będzie mu bardzo ciężko. Tom mnie przeraża. Sadysta, bez dwóch zdań. Kompletnie pozbawiony człowieczeństwa.
    Tak narzekam cały czas, że Bill jest biedny a Tom to idiota, ale przecież gdyby tacy nie byli, to to opowiadanie nie byłoby tak wspaniałe, jak jest. Paradoks. :D
    Pozdrawiam. xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie wy jesteście okrutne. :c A raczej tym razem Pe(wybacz, ale chyba nie przyzwyczaję się do twojego nowego pseudonimu. T.T).
    Nie wiem, jak Bill to zniesie. I tak jest wyczerpany nie dość, że fizycznie to i psychicznie. Jak Tom nadal będzie go tak traktować, to z przemęczenia samego padnie. Albo coś sobie zrobi. XDDD A co do tego spotkania.. Tom i tak miły dla Czarnego nie będzie.. Ale ciekawe jak to opiszecie.

    Czekam z niecierpliwością na kolejną część.
    Pozdrawiam. ;D

    OdpowiedzUsuń