Witajcie, to znowu my ^^
I znów przemawia do was Czarna Pe.
Jesteśmy zadowolone, że opowiadanie wam się podoba - dziękujemy za szczere opinie, to dla nas dużo znaczy! :D
Ale przejdźmy do konkretów.
Przypomnienie:
Czarna Pe. - Tom
Nerisa Browne - Bill
Co mogę jeszcze powiedzieć?
Cóż... Może to, że właśnie zaczynacie poznawać moją sadystyczną stronę ;)
Miłego czytu-czytu ♥
~~~~
Tom
Kurwa, jak mnie ta ciota denerwuje!
Co jak co, ale mam dość biegania, jak na jeden wieczór.
Pobiegłem więc szybko za nim, dłonią nakazując reszcie, że mają zostać. Widziałem z daleka, jak chłoptaś próbuje otworzyć drzwi, ale nagle się poddał i pobiegł gdzieś w bok, niestety nie zauważyłem gdzie. Gdy dobiegłem do budynku, rozejrzałem się po okolicy. Nigdzie go nie było, zniknął jak duch. Ale ja nie poddam się tak łatwo, inaczej nie nazywam się Tom Kaulitz!
Wlazłem w pierwszą ciemną uliczkę, jaką tylko zauważyłem. Przeszedłem obok wielkiego kontenera na odpadki i oparłem się o stojący nieopodal trzepak, bawiąc się prezerwatywą, którą trzymałem w dłoni. Zauważyłem, że za kontenerem coś się poruszyło.
Bill
Jednak przyszedł tu! Boże, nie! On jest nieobliczalny... Czego on ode mnie chce?! Dobra, wyglądam jak pedał, ale żeby od razu myśleć, że nim jestem?! No.. nie przeczę, że ostatnio zauważam, że podobają mi się bardziej mężczyźni, ale... Nie, nie... Teraz nie mogę o tym myśleć. Tu chodzi o mój tyłek i o moje życie. Nie wiem czego on chce, a może to okazać się masakryczne w skutkach. Zadrżałem, kiedy zauważyłem, jak bawi się prezerwatywą. Nie chcę... Drżąc i przyciskając zamkniętą dłoń do mostka wcisnąłem się mocniej w szczelinę, ale on chyba to zobaczył, po podniósł głowę w moim kierunku. Nie... Zamknąłem oczy, nie mogąc prawie oddychać. Nie idź tu... Prosiłem w myślach, ale nie usłuchano mnie. Mężczyzna z zaciekawieniem postawił pierwsze kroki w moją stronę. Nie...
Tom
- Pedałku? Gdzie jesteś?
Ruszyłem w stronę kontenera. Szedłem powoli, nie śpieszyłem się. I tak nie będzie miał gdzie uciec.
- Kotku? - wymruczałem perwersyjnie, kucając przy szczelinie. Chłopak siedział zwinięty w kulkę, widocznie oczekując najgorszego. Biedny. Patrząc tak na niego, miałem ochotę powiedzieć, że nic złego mu nie zrobię, ale wtedy bym perfidnie skłamał. A ja przecież jestem grzecznym chłopcem, a grzeczni chłopcy nie kłamią...
- Zostaw mnie! - wykrzyczał, patrząc mi prosto w oczy. Nieładnie, koteczek się stawia... Chwyciłem go mocno za szczękę, przez co zajęczał z bólu.
- Bądź tak łaskawy i zamknij mordę, pedale. - syknąłem. Pokazałem mu prezerwatywę, którą trzymałem do tej pory w dłoni. - Jeżeli nie będziesz się wyrywał, będzie mniej bolało. I nawet nie próbuj krzyczeć, bo nie będzie za ciekawie.
Zauważyłem zwisający z kontenera poszczerbiony, stary sznur. Nie był jakiś ultra mocny, ale z pewnością unieruchomi drobne, chude ręce chłopaka. Wziąłem sznur i nie szczędząc siły zacisnąłem go na jego nadgarstkach.
Młody jęknął, kiedy odpiąłem mu spodnie.
- Spokojnie... Jeszcze nie zacząłem, kochanie.
Póki co, nie wyrywał się i nie krzyczał. Pewnie obawiał się konsekwencji, jakie mógł ponieść... I dobrze, niech się boi.
Zacisnąłem dłoń na jego kroczu. Pisnął z przerażenia, a ja ściągnąłem mu spodnie wraz z bokserkami do połowy ud. Spojrzałem na jego twarz. Spływały po niej pojedyncze łzy.
Prawie się nimi dusił, tłumiąc swój szloch w sobie.
Pomyślałem sobie, że nawet nie wiem, jak ma na imię. Zapomniałem sprawdzić w jego dokumentach.
- Jak masz na imię? - zapytałem, szepcząc mu wprost do ucha.
- Bi...B-bill... - wyjąkał.
Zacząłem poruszać dłonią w dół i w górę na jego penisie. Jak na takiego pedała miał nawet sporego. Wpiłem się w jego usta, swoim językiem gwałcąc jego język.
Bill
Cały drżałem. Bałem się tego faceta.
- Pedałku? Gdzie jesteś?
Nie krzyczał. Mógłbym nawet rzec, że szeptał. Szedł w moim kierunku. Nie szybko. Powoli, tak jakby zdawał sobie sprawę, że nie mam gdzie i jak uciec. Ukucnąłem zwijając się w małą kuleczkę. Niech on odejdzie. Proszę cię, Boże, jeśli jesteś tam na górze, niech on odejdzie.
- Koteczku?
To, jak wypowiedział te słowa sprawiło, że aż zadrżałem. Przeraziło mnie to. Po chwili był już koło mnie. Spojrzałem na niego z przerażeniem.
- Zostaw mnie! - krzyknąłem, patrząc prosto w jego błyszczące oczy. Oczy bezwzględnego brutala i bandyty. Tak, właśnie to z nich wyczytałem. Złapał mnie za szczękę tak mocno, że z moich pełnych warg padł cichy jęk.
-Bądź tak łaskawy i zamknij mordę, pedale.
Po tych ostro i jadowicie wypowiedzianych słowach, zamachał mi przed oczami prezerwatywą. Była to ta sama, którą nosiłem w portfelu.
- Jeżeli nie będziesz się wyrywał, będzie mniej bolało. I nawet nie próbuj krzyczeć, bo nie będzie za ciekawie.
Niech mi ktoś pomoże! Ktokolwiek! Błagam! Widząc, że chłopak rozgląda się za czymś powoli, przesuwając plecami po ścianie uniosłem się do góry, aby wstać. Bałem się o życie. Mógł mieć przecież przy sobie nóż, broń… Mógł mnie nawet zakatować. Złapał z całej siły moje ręce i nim zdążyłem zareagować miałem je związane jakimś starym sznurem. Spojrzałem na niego i pokręciłem głową. Moje całe ciało drżało. Mężczyzna złapał za pasek od moich spodni i rozpiął go. To samo robiąc z guzikiem i rozporkiem. Jęknęłam cicho przekręcając głowę w bok.
- Spokojnie... Jeszcze nie zacząłem, kochanie.
Bałem się szarpać i krzyczeć. Jeśli jest w stanie zrobić mi coś takiego… może mieć i broń. Nie chcę umierać. Boję się śmierci. Położył dłoń na moim kroczu i mocno je ścisnął. Wtedy jęknąłem z przerażenia. Nie rób tego.. błagam! Po chwili jednak moje spodnie wraz z bielizną były ściągnięte do połowy moich ud. Nie wytrzymałem i zacząłem płakać. Dusiłem jednak w sobie szloch. Nie chciałem dać mu aż takiej satysfakcji.
- Jak masz na imię?
Usłyszałem jego szept tuż przy swoim uchu. Zadrżałem cały. Było mi niedobrze.
-Bi… B-Bill.. - wyjąkałem i zamknąłem mocno oczy nie chcąc na niego patrzeć. Mężczyzna zaczął masturbować mnie, a po chwili wpił się w moje usta wpychając w nie język. Prawie wymiotowałem. On jest mężczyzną! Jak może robić coś takiego innemu facetowi?! Przecież to chore! Ma coś do gejów?! Sam nim przecież jest! Kiedy oderwał się od moich ust delikatnie uchyliłem powieki i spojrzałem na niego.
-B-błagam… Nie rób mi tego… Proszę… Ja nie jestem gejem… Jestem hetero… Nie rób mi tego… Nie jestem… t-taki jak.. j-jak ty…
Miałem nadzieję, że posłucha. Jednak nie zrobił tego. Jednak po moich ostatnich słowach mężczyzna popatrzył na mnie wściekle i zostałem spoliczkowany. Dość mocno, ponieważ aż odrzuciło mi głowę a na wardze poczułem krew.
- N-nie… Nie rób mi tego! Jesteś mężczyzną jak ja! Jak możesz… Błagam! Nie jestem gejem, jestem hetero! Nigdy tam nic nie miałem oprócz klocka, więc nie rób mi tego…
Wiedziałem, że i tak mogę błagać, ale on nie posłucha.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz…
Tom
- Zawsze musi być ten pierwszy raz...
Schowałem prezerwatywę do kieszeni. Raczej się nam nie przyda...
- Słyszysz? J-ja... Nie j-jestem gejem j-jak t-ty... Zostaw mnie, proszę...
- Nie jestem gejem, pedale... Jak śmiesz tak sądzić?! - warknąłem mu prosto w rozchylone usta, po czym uderzyłem go w twarz. W jego oczach ujrzałem strach - tak piękne, cudowne uczucie. Uwielbiałem to.
- P-przepraszam - wyjęczał.
- I tak ma być - Pocałowałem go.
Przejechałem dłońmi po jego udach, schodząc po chwili na pośladki.
- Bill... - wyszeptałem. - Billy... Cóż za piękne imię...
Środkowym palcem nacisnąłem na jego dziurkę. Westchnął przeciągle.
- Zaraz tam wejdę... Jeszcze chwilkę, kochanie...
Zabrałem dłonie z tego miejsca i rozerwałem jego koszulkę, na co jęknął z zawodem. Ups, pewnie to była jego ulubiona... Ojej, tak mi przykro...
Z kieszeni moich obszernych spodni wyjąłem scyzoryk. Przyłożyłem mu go do policzka. Spojrzał na mnie z przerażeniem jeszcze większym, niż do tej pory. Wyciąłem głęboką kreskę na jego skórze. Zasyczał, a po policzku spłynęła mu strużka czerwonej cieczy.
- Chcesz poznać moje imię? - zapytałem.
Nie odpowiadał.
Szarpnąłem nim mocno i wpiłem się w jego usta, gryząc jego dolną wargę.
- Odpowiedz, skarbie - wysyczałem.
Kiwnął głową na tak.
- W porządku.
Przyłożyłem scyzoryk do jego marnej klatki piersiowej, nacinając na niej swoje imię.
Nacięcia nabrały pięknego, czerwonego koloru, a po jego brzuchu popłynęły świeże krople krwi.
Cudowny widok.
Palcami przejechałem po ranach, nabierając na nie krew. Spojrzałem na niego wyzywająco, wciskając mu następnie palce ubrudzone jego krwią do buzi.
- Ssij - nakazałem.
Niechętnie to zrobił, widocznie walcząc z odruchem wymiotnym. Jak mi się tu zrzyga, to tak go, kurwa, przerżnę, że nigdy tego nie zapomni.
Wyjąłem mu palce z ust, po czym gwałtownie wszedłem nimi w jego odbyt. Krzyknął.
- Ciesz się, pedale, że wsadziłem ci najpierw palce, a nie coś większego - powiedziałem. Zawsze mogłem od razu w niego wejść, bez żadnego przygotowania, a wtedy nie siadłby na tę swoją wychudzoną dupę z jakiś miesiąc.
A tego nie chciałem, on mi się mógł jeszcze przydać.
Odwróciłem go tyłem do siebie, tak, że przyciskałem go do brudnej, obskurnej ściany budynku. Szybkim ruchem dłoni rozpiąłem spodnie i wyjąłem moją bestię.
- Zabawa zaczyna się dopiero teraz...
Bill
- Nie jestem gejem, pedale... Jak śmiesz tak sądzić?!
Wydarł się na mnie, uderzając mnie w twarz. Skoro nim nie jesteś, to czemu mi to robisz? To pytanie pozostało jednak w mojej głowie. Nie chciałem dostać po twarzy po raz drugi.
- P-przepraszam…
Szepnąłem, a moje ciało przeszły tryliony dreszczy. Nie tych przyjemności, a strachu i niemocy.
- I tak ma być.
Po tych słowach jego wargi ponownie naparły na moje. Dlaczego Bóg nie obdarzył mnie chociaż odrobiną siły? Mężczyzna zaczął gładzić moje uda, jednak po chwili jego dłonie znajdowały się na moich pośladkach.
-Bill... Billy... Cóż za piękne imię...
Nie… Ja wolę umrzeć, niż żeby mnie spotkało coś tak upokarzającego. Poczułem, jak jego palec napiera na mój odbyt. Jęknąłem z przerażenia i poruszyłem się niespokojnie. W oczach miałem znowu łzy.
- Zaraz tam wejdę... Jeszcze chwilkę, kochanie...
Zabrał dłonie, ale tylko po to by zerwać ze mnie w brutalny sposób koszulę. Przekręciłem głowę w bok, czując duszności od przytłaczającego mnie przerażenia. Dlaczego nie mogę dostać tu zawału i mieć spokoju od tego faceta? Nie chciałem na niego patrzeć. Mdliło mnie. Spojrzałem na niego wtedy, gdy na moim policzku poczułem zimny metal. Mówiłem, że byłem przerażony? Teraz było to nie do opisania. Wcześniejsze myśli o śmierci przepadły jak bańki mydlane. Bałem się ruszyć, oddychać, czy też patrzeć w oczy temu facetowi. On bez mrugnięcia okiem przesunął ostrzem nożyka po moim policzku. Zamknąłem oczy i zagryzłem wargi. Po chwili czułem jak coś ciepłego płynie po moim policzku. Zrobił mi ranę… Zginę tu?
- Chcesz poznać moje imię?
Zadał mi pytanie, ale ja nawet nie potrafiłem otworzyć ust a co dopiero cokolwiek powiedzieć. Złapał mnie za ramiona, szarpnął mną i wpił się w moje usta, gryząc wargę.
- Odpowiedz, skarbie.
Kiwnąłem delikatnie głową. Prawda jest taka, że nie obchodzi mnie jak ma na imię, ale bałem się tego, że jeżeli nie powiem „tak” znowu mi coś zrobi.
- W porządku.
Czując wbijający się w moją skórę na klatce piersiowej nóż, rozchyliłem usta w niemym krzyku. Odchyliłem do tyłu głowę drżąc i jęcząc na każde jego cięcie. Kiedy przestał spojrzałem na niego ze łzami płynącymi po moich policzkach. Byłem blady. To, co teraz czułem… Przerażenie? Nie, to słowo zdecydowanie za mało oddawało mój stan. Mężczyzna przesunął po ranach przez co zawyłem z bólu. Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem i wsunął palce ubrudzone krwią w moje usta.
-Ssij.
Co?! Nie.. Nienawidzę krwi. Jej zapach przyprawia mnie o mdłości! Zamknąłem oczy, a zza powiek popłynęły kolejne łzy. Dławiąc się tym wszystkim zrobiłem, jak kazał. Bałem się o swoje życie, sądzę że każdy na moim miejscu robiłby co ten psychol chciałby. Wyjął oba palce z moich ust, a ja przez to, że miałem zamknięte oczy, nie zauważyłem co robi.
-AAAA! - Wydarłem się, odchylając do tyłu głowę, otwierając szeroko oczy i wyginając swoje skrępowane ciało. Facet bez jakiegokolwiek ostrzeżenia wsadził mi w odbyt oba palce. Boże! To tak cholernie boli!
- Ciesz się, pedale, że wsadziłem ci najpierw palce, a nie coś większego.
Ból na policzku i klatce piersiowej, zastąpił cholerny ból mojej dupy. Mężczyzna wyjął ze mnie palce i przekręcił mnie tyłem do siebie. Moja twarz obiła się o ścianę. Przyparł mnie do niej swoim ciałem. Czułem, jak nierówna, brudna nawierzchnia ściany budynku wbija mi się w zraniony policzek i rany na piersi. Usłyszałem, jak rozpina spodnie.
- Zabawa zaczyna się dopiero teraz...
-Nie! Błagam cię! Nie rób mi tego!
Skoro palce tak bolały, to co będzie jeśli on… Nie wytrzymam tego! Zacząłem szarpać skrępowanymi rękami i uciekać od niego tyłkiem. Wtedy złapał mnie on za włosy i odchylił do siebie głowę.
-Jak zaraz się nie uspokoisz, to zamiast mojego kutasa, w twojej dupie znajdzie się ostrze mojego scyzoryka! Jasne?!
-P-prosz…proszę… Nie… - Szepnąłem drżąc tak mocno, że nie musiał mnie dotykać aby o tym wiedzieć. Po prostu moje drżenie było tak duże, że było widać je gołym okiem.
Tom
- Nie! Błagam cię! Nie rób mi tego!
Zaczął się szarpać, co mnie cholernie wkurwiło. Chyba go ostrzegałem, nie? Złapałem go mocno za włosy i odchyliłem jego głowę w swoją stronę, warcząc:
- Jak zaraz się nie uspokoisz, to zamiast mojego kutasa, w twojej dupie znajdzie się ostrze mojego scyzoryka! Jasne?!
- P-prosz…proszę… Nie… - szepnął, drżąc na całym ciele. Normalnie trząsł się jak galareta!
Szybkim, płynnym ruchem, przygniotłem go z powrotem do ściany i zakryłem mu usta dłońmi, by nie krzyczał po tym, co zaraz zrobię.
Naparłem swoim penisem na wejście pedałka.
- Czujesz, kochanie? - zapytałem. Pokiwał ze strachem głową na tak, widocznie bojąc się, że gdyby nie odpowiedział, skończyłby marnie.
Wciąż trzymając dłoń na jego ustach, wszedłem w niego gwałtownie, a on wydał z siebie zduszony krzyk.
Zacząłem go brutalnie pieprzyć.
Mocno, szybko, boleśnie.
Nie minęła chwila, a on... UGRYZŁ MNIE W RĘKĘ!
- Kurwa! - krzyknąłem, odwracając go do siebie przodem, uprzednio z niego wychodząc.
Nie patrzył na mnie. Wzrok utkwił gdzieś w dole.
- Spójrz na mnie, pedale!
Spojrzał. Z przerażeniem jeszcze większym, niż wcześniej. To było w ogóle możliwe?
- Masz mnie, kurwa, słuchać. Zrozumiałeś?!
Kiwnął głową.
Chwyciłem go za nogi i zawiesiłem je na swoich biodrach. Ponownie w niego wszedłem, pieprząc najmocniej, jak potrafiłem.
- Jęcz - nakazałem.
Nie spełnił mojego żądania.
- Jęcz, suko!
Bill
Zakrył mi usta dłonią. Nie, tylko nie to! Ja nie chcę! Co ja mu do cholery zrobiłem! Przecież nawet mnie nie zna! Ponownie przygniótł mnie do obskurnej ściany. Popłakałem się i właśnie wtedy poczułem jak na mój odbyt napiera coś dużego i twardego. Otworzyłem szeroko oczy.
-Czujesz, kochanie?
Bałem się nie odpowiadać, dlatego pokiwałem głową. Jakbym nie odpowiedział to jeszcze mnie uderzy i co? Albo co gorsza wbije mi nóż w brzuch i umrę tutaj. Nagle wszedł we mnie.
-MMMM - Krzyknąłem, jednak mój krzyk został stłumiony przez jego rękę. Ból jaki poczułem był wręcz nie do opisania. Rozrywało mi odbyt. Czułem, że leci z niego krew. Mój oprawca nawet nie odczekał chwili i już po sekundzie byłem mocno i brutalnie rżnięty. Moje drobne ciało obijało się o ścianę. Było mi słabo, niedobrze i teraz chciałem zapaść się pod ziemie. Byłem gwałcony. Przez innego mężczyznę. Może być coś bardziej upokarzającego? Pchnął we mnie mocniej przez co ugryzłem go z bólu w dłoń.
-Kurwa!
Szybko wyszedł ze mnie i odwrócił mnie do siebie przodem. Przekręciłem głowę w bok patrząc gdzieś w ziemię. Bałem się.
-Spójrz na mnie, pedale!
Drżąc cały i ledwo stojąc, spojrzałem.
- Masz mnie, kurwa, słuchać. Zrozumiałeś?!
Pokiwałem jedynie głową. Wypłakałem chyba wszystkie łzy. Mój organizm buntował się. Drżał, płonął i słabnął. Mężczyzna zarzucił moje nogi na swoje biodra i ponownie we mnie wszedł. Zagryzłem dolną wargę. Ponownie zaczął poruszać się w moim wnętrzu w agresywny i brutalny sposób. Mocniej zacisnąłem zęby na wardze przez co popłynęła mi w stronę brody strużka krwi.
-Jęcz!
Warknął, ale ja nie zareagowałem.
-Jęcz, suko!
Krzyknął mocniej mnie jebiąc. Otworzyłem usta i zamiast jęku, krzyknąłem z bólu.
-P…proszę… Boli… ja nie chcę! B-błagam! - Wyjęczałem w jego stronę. Zamknąłem oczy. Bolały mnie ramiona przez to, że miałem na plecach związane ręce. Niech on już dojdzie i zostawi mnie w spokoju!
-Ma boleć. Masz mnie czuć i zapamiętać.
Przekręciłem głowę w bok i zacząłem szlochać. Moje ciało podskakiwało od jego pchnięć na jego biodrach, a moje plecy i kostki na dłoniach ścierały się o nierówną nawierzchnię ściany. Co ja zrobię… Przecież po tym nie pójdę do szpitala. Zorientują się co mi się stało. To będzie jeszcze bardziej poniżające niż jest. Przy każdym jego pchnięciu z moich rozchylonych ust padało ciche jęknięcie. Nie przyjemności, a bólu.
-P…proszę… cię… z…zost…zostaw… mnie…
Tom
Pedał błagał mnie o litość, ale ja pozostawałem nieskruszony. Jeszcze czego, wielki Tom Kaulitz nigdy się nie lituje nad swoimi ofiarami, nie ma takiej szansy!
Pchałem mocniej, czując coraz większe podniecenie.
- Kazałem ci jęczeć!
Jęczał. W końcu jęczał jak prawdziwa dziwka. Uśmiechnąłem się zwycięsko, gdy byłem już bliski orgazmu. Szybko z niego wyszedłem, na co jęknął z bólu
- Klęknij.
Zrobił to, co kazałem. Nieco się guzdrał, bo był cały obolały. Przyciągnąłem go za włosy do mojego penisa.
- Wiesz, co masz robić.
Niechętnie wziął go w usta. Ze strachem przejechał po nim językiem i zaczął go ssać.
- Mmm... Nie umiesz tego robić...
Przycisnąłem go mocniej do siebie. Cały się trząsł i płakał, ale dzielnie próbował zrobić mi dobrze.
Zniecierpliwiony pociągnąłem go za włosy, by oddalił twarz od mojego kutasa. Nie chciałem, żebym ja na tym ucierpiał... Drżał i do tej czynności akurat wcale się nie nadawał. Jego zajebiście ciasny tyłek był o wiele przydatniejszy.
Zdenerwowany sam dokończyłem dłonią, spuszczając mu się na klatkę piersiową, na wcześniej wycięte moje imię.
Bill
Tak bardzo chciałem, żeby sobie poszedł. Modliłem się o to w duchu. Po kilku minutach ostrego jebania, nagle wyszedł ze mnie. Spojrzałem na niego przerażony.
-Klęknij!
Nie tylko nie to. Jednak moje ciało reagowało samo. Nawet nie wiem kiedy klęczałem przed nim, mając na wysokości twarzy jego sterczącego penisa.
-Wiesz, co masz robić.
Zaraz chyba zwymiotuję… Rozchyliłem drżące usta i przesunąłem językiem po jego członku. Zassałem się na nim.
-Mmm… Nie umiesz tego robić.
Odchylił za włosy moją głowę i masturbując się doszedł, spuszczając się na moją klatkę gdzie miałem rany od jego noża. W duchu byłem szczęśliwy. Skoro doszedł da mi teraz spokój, prawda?
-Proszę roz…rozwiąż… mi ręce… Wyjęczałem patrząc na niego błagalnie. Jednak z moich oczu nie zniknął strach i przerażenie.
Tom
Spojrzałem na niego z góry.
- Chyba żartujesz, kochanie...
Schyliłem się do niego i pocałowałem go delikatnie w usta, przymykając oczy.
- Poczekaj tutaj. Za chwilę wrócę, a ty masz tutaj być.
Zapiąłem spodnie i odbiegłem od miejsca zdarzenia, rozglądając się za moją paczką.
Dostrzegłem ich rozmawiających chyba z jedną z naszych stałych dziwek. Podszedłem do nich.
Nie dostrzegli mnie, więc głośno zagwizdałem. Skrzywili się i odwrócili się w moją stronę.
- Ładnie to tak mnie ignorować? Po... - przerwałem, dostrzegając, kim była dziewczyna, z którą rozmawiali. - Penny...? Co ty tutaj robisz?
- Przynoszę towar - odpowiedziała, zarzucając swoje długie, brązowe włosy za plecy.
- No tak, przecież ty się tylko do tego nadajesz - parsknąłem.
- Tom... - mruknęła Ash, podchodząc do mnie. Pogłaskała mnie uspokajająco po ramieniu.
- Jesteś mi potrzebna. Chodź.
Pociągnąłem ją w stronę bloku, wchodząc w opuszczoną uliczkę.
Ash mogła mi się naprawdę bardzo przydać.
Ona była prawdziwą sadystką.
Bill
Schylił się do mnie i pocałował mnie w usta, od czego zadrżałem.
-Poczekaj tutaj. Za chwilę wrócę, a ty masz tutaj być.
Zapiął spodnie i poszedł sobie. To może być moja szansa. Szybko rozejrzałam się i zauważyłem jak coś ostrego wystaje z kosza. Zarzuciłem tam ręce i szybko nimi pocierając przeciąłem i tak mało solidny sznurek. Roztarłem nadgarstki, podciągnąłem spodnie i szybko je zapiąłem. Wybiegłem z uliczki i szybko dopadłem drzwi do klatki schodowej. Nie patrzyłem na nic. Fart chciał, że do budynku wchodził jeden z moich sąsiadów. Trzymając się podbrzusza, które cholernie mnie bolało dobiegłem do drzwi. Wtedy zobaczyłem biegnącego w moją stronę faceta z laską. Rozpoznałem go od razu. Tuż przed jego nosem zamknąłem drzwi. Wyjąłem z zamku klucze, które zostawiłem. Patrząc na niego przez szybkę zmroziłem go wzrokiem. Po czym odbijając się od ściany plecami ruszyłem schodami do mieszkania. Ledwo mogłem iść. Straciłem sporo krwi, byłem wyjebany przez faceta i cały obolały. Słyszałem jak facet uderza, kopie i szarpie drzwi. Ale były one na domofon, więc trzeba było mieć klucze lub kogoś znać.
nie no! ładnie to tak torturować biedengo Billa, dziewczyny?! ;)
OdpowiedzUsuńzałamałam się tą brutalnością. Tom jest okropny! najgorsze, że to dopiero początek. robiło mi się gorąco z każdym czytanym zdaniem, a jak doszłam do momentu, kiedy Tom wyciął na klatce piersiowej swoje imię, mało co nie zemdlałam. :D
to świetnie, że akcja się tak szybko rozwija, ale cierpię razem z Billem. uciekł, ale to mu nic nie da. Tom tak łatwo nie odpuści. nie należy do ludzi, którzy okazują litość. szcezgólnie, jeśli wiedzą, gdzie mieszka ich ofiara.
czekam na dalsze wypadki. a czuję, że będzie ich co niemiara!
gratuluję pomysłu dziewczyny. Wy życzcie mi wytrwałości w czytaniu. wiecie przecież, że moja głowa ledwie wytrzymuje takie akcje.
pozdrawiam! piszcie, bo pomysł jest świetny!
Tom jako chuligan... nieźle to wygląda, ale miałam nadzieję że się zlituje nad Billem ale najwyraźniej się na niego uwziął... pewnie z tą swoją bandą będzie czekał na niego codziennie? mam nadzieję że Bill jakoś zacznie się bronić. Jestem z niego dumna że dziś uciekł z tej uliczki Tomowi bo boję się co z tą Ash by mu zrobili... pieprzeni sadyści!
OdpowiedzUsuńBiedny Billy! Coś czuję, że Tom nie ma zamiaru sobie odpuszczać... Bill powinien sie chyba zaszyć w domu i nigdzie nie wychodzić dla własnego bezpieczeństwa xD
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekać kolejnej notki :D
No nie! On nie miał go znaleźć :(
OdpowiedzUsuńTylko nie gwałt :( Billy! Biedny Billy :(
I jak ta dziewczyna ma mu pomóc ? Zaczynam się bać.
Ale dobrze, że Czerny uciekł. Teraz ma siedzieć w domu! Dla własnego bezpieczeńśtwa!
Jacie. O,O Czarna, nie znałem cię z tej strony. Zawsze myślałem, że tylko Nerisa tak potrafi, a to takie zaskoczenie, wow! Nieźle wam to wyszło. Szkoda mi Billa, no ale cóż. ; > Nie ten czas, nie te miejsce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na dalszą cześć. ; D
Boże, to było straszne... Biedny Bill... Brak mi słów :(
OdpowiedzUsuńKiedy przeczytałam ten rozdział pomyślałam-Nowe oblicze Czarnej Pe. Nerisa co ty z nią zrobiłaś? Gwałty, tortury i to już na samym początku. I do tego jeszcze jakaś dziewczyna. Ciekawie do czego ona jest potrzebna Tomowi.Dobrze,że Billowi udało się uciec, chociaż wiem,że pewnie znów wpadnie w ręce Toma. Czekam na kolejny odcinek.
OdpowiedzUsuńBiedactwo z Bill'iego :<
OdpowiedzUsuńTom jako chuligan i do tego gwałciciel, no, no, no dziewczyny, zapowiada się bardzo ciekawie!
Czekam na nexta ;3
POZDRAWIAM
Hej! Chciałam zaprosić Was na krótki Prolog mojego opowiadania Twincest :)
OdpowiedzUsuńhttp://ty-i-ja-to-my.blogspot.com/
Mam nadzieję, że się spodoba :)