czwartek, 15 listopada 2012

Hunter: Rozdział 1


Dobry wieczór, NASI kochani.
Z tej strony Czarna Pe. und Nerisa Brown.
A ściślej mówiąc, to Czarna Pe. w tej chwili do was przemawia. :D
Więc, więc... To powstało dość szybko, bo zaczęłyśmy pisać 2 dni temu i nie wiedzieć skąd, mamy już 12 stron xD
Wyglądało to mniej więcej tak:
"Nerisa: piszemy historyjkę? :D"
Ja: Taaak!"

I tak oto powstało to coś.
I mamy nadzieję, że to coś wam się podoba. ^^

To tak dla ścisłości:
Czarna Pe - Tom
Nerisa Browne - Bill

Miłej lektury! <3

______


Bill

Co jest najśmieszniejsze w ludziach? Zawsze myślą na odwrót. Śpieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli…. W sumie to nie mam bladego pojęcia, czemu akurat teraz, gdy wracałem tymi ciemnymi uliczkami z  pracy do domu, nachodziły mnie takie a nie inne refleksje.  Zazwyczaj po prostu mnie to nie spotykało. Może to przez to co ostatnio usłyszałem od najlepszej przyjaciółki? Powiedziała, że mnie nienawidzi i żebym poszedł płonąć w piekle… W sumie wiem, że są ludzie, którzy potrafią nienawidzić nawet samych siebie. Co sprawia, że człowiek zaczyna nienawidzić sam siebie? Może tchórzostwo. Albo nieodłączny strach przed popełnianiem błędów, przed robieniem nie tego, czego inni oczekują… Tego raczej nigdy się nie dowiem, bo nigdy nic takiego mnie nie spotkało i raczej nie spotka.  Nie wiem co dziś we mnie wstąpiło. Powinienem przestać myśleć. W końcu moje motto to: Pielęgnuj swoje marzenia. Trzymaj się swoich ideałów. Maszeruj śmiało według muzyki, którą tylko ty słyszysz. Wielkie biografie powstają z ruchu do przodu, a nie oglądania się do tyłu. Uśmiechnąłem się sam do siebie i wsunąłem dłonie głębiej w kieszenie spodni. Widząc przed sobą grupkę chłopaków westchnąłem. No, bo teraz się zacznie. Nie raz przez swoją delikatną, wręcz kobiecą urodę dostałem po mordzie. Cóż, do siedzących cicho nie należałem, bo przecież w kaszę dmuchać sobie nie dam. Wetknąłem głębiej słuchawki w uszy i nałożyłem na głowę kaptur. Przyśpieszyłem kroku, bo znałem takich bytujących w grupach.. Jeden z nich był chyba „samcem alfą” bo widziałem, jak na niego patrzyła pozostała zgraja bandy. Spojrzałem na nich i moje spojrzenie z tym kolesiem zetknęły się. Przeszedłem szybko koło nich, wyjmując z kieszeni dłoń, aby bardziej naciągnąć kaptur i wtedy wypadł mi portfel, czego oczywiście nie zauważyłem. Niefart dla mnie, bo były w nim moje dokumenty, jak i wizytówka gdzie napisanie było jakie mam stanowisko w budynku wydających jedną z tutejszych gazet. Nieświadom tego, co się stało ruszyłem do domu drogą przez park. Tak, wybrałem park, pomimo tego że zdawałem sobie strawę z niebezpieczeństwa. Wolałem to niż przechodzić przy mijanej wcześniej grupce. Nim wszedłem do parku, wyjąłem dłonie z lekko wiszących na moich szczupłych biodrach spodni. Doszedłem także do wniosku, że słuchanie muzyki w ciemnym parku nie należy do tych najbezpieczniejszych, dlatego wyciągnąłem słuchawki z uszu. Po tej ostatniej czynności szybkim krokiem wszedłem do parku, wpatrując się tylko w jeden punkt – przed siebie. Chcę tylko jak najszybciej znaleźć się w domu.

Tom

- Ej, stary! Patrz, jaka ciota tam lezie - szepnął w moim kierunku Adrian, mój najlepszy kumpel.
Szedł ze mną ramię w ramię, a za nami wlokła się reszta paczki.
Spojrzałem na chłopaka idącego przed nami. W uszach miał słuchawki, a dłonie miał wciśnięte w kieszenie. Na głowę miał założony kaptur, jakby miał go ochronić przed tym, co go czeka. Wystawały z niego czarne kosmyki długich włosów. Dostrzegłem również makijaż na jego twarzy. Patrząc na niego, pomyślałem tylko jedno: Pedał.
Oscar, wyglądający jak typowy zbir, jakim niezaprzeczalnie był, przejechał dłonią po swej łysinie, dorównując mi kroku po mojej prawej stronie.
- Bierzemy go? - spytał.
Nie odpowiedziałem. Przyspieszyłem tylko kroku, przepychając się między Adrianem i Oscarem.
Gdy tylko chłoptaś znalazł się coraz bliżej nas, nagle zniknął za budynkiem, skręcając w alejkę prowadzącą do parku.
Gwałtownie się zatrzymałem, przez co ktoś uderzył w moje plecy. Odwróciłem się i zerknąłem na tę osobę. To była Ash.
- Sorry, Tom - przeprosiła. - Mogłeś ostrzec.
To była jedyna osoba w naszej bandzie, która miała odwagę mi się sprzeciwiać i wytykać mi błędy. Była też jedyną dziewczyną. Wszystkie laski traktowaliśmy tak samo - jak dziwki. Ale ona była inna, od razu, gdy ją poznałem, coś mnie do niej przyciągnęło. Ubierała się jak facet, styl miała bardzo zbliżony do mojego. Szerokie spodnie, z krokiem sięgającym kolan.  Za duża o kilka rozmiarów koszulka, całkowicie zasłaniająca wszelkie jej krągłości, których nie znosiła. Jedyne, co było w niej  naprawdę kobiece, to jej długie, niebieskie włosy, które zawsze puszczała luźno i kochała je bardziej, niż swojego ojca. Gdy tylko ktoś je dotknął, wiadome było, że nie skończy dobrze.
Prosiła, by mówiono na nią Ash - choć jej pełne imię brzmi Ashley. Nienawidziła, gdy ktoś traktował ją jak dziewczynę, obchodząc się z nią niesamowicie delikatnie. Była twarda, twardsza od niejednego faceta chodzącego po tej ziemi. Można by rzec, że to była laska z jajami.
- Spoko - burknąłem. Spojrzałem na dwóch pozostałych chłopaków, którzy stali całkiem z tyłu, trzymając się za ręce. Adam i Victor. Geje.
Mimo tego, że zatruwamy życie każdemu, kto wygląda jak pedał, szanujemy homoseksualistów. Nic do nich nie mamy. Wkurwiają nas tylko pedały, którzy nie wytrzymują dnia bez makijażu i ryczą, gdy tylko złamie im się paznokieć.
Takie cioty trzeba tępić.
I akurat właśnie się  z kimś takim spotkaliśmy.
Pobiegłem przodem za pedałem, a za mną reszta. Skręciliśmy tam, gdzie on. Szedł szybko, wyraźnie ś śpiesząc się do domu.  I uciekając przed kłopotami.
- Ej, skarbie! Gdzie ci się tak śpieszy?! Mamy czas, chodź tutaj, kochanie!

Bill

Usłyszałem krzyk za sobą i zdębiałem na kilka sekund. Byłem co prawda w połowie drogi w parku. Miałem połowę alei za sobą, a ten chłopak z mijanej wcześniej paczki był na samym wejściu. Pokręciłem tylko głową. Tylko tego było mi trzeba. Rzuciłem się pędem w stronę swojego domu. Miałem nadzieję, że odpuści mi i uda mi się ukryć w moim mieszkaniu. Szybko wybiegłem z ogarniętego mrokiem parku. Bałem się. Serce waliło mi jak młotem. Dlaczego muszę pracować w takiej okolicy?! Szlag! Zatrzymałem się przed drzwiami do domu. Szybko wyjąłem z kieszeni pęczek kluczy, który przez drżące mi jak galaretka ręce wypadł na schodki. Podniosłem je szybko i zacząłem celować w zamek, co też ledwo mi wychodziło. Boże, błagam, nie rób mi tego....



Tom

- Adrian, Oscar, idziecie ze mną, reszta zostaje! Nie ruszać się ani na krok, bo pożałujecie. - Ostrzegłem resztę paczki. W trójkę biegliśmy za młodym, który teraz gnał przed siebie jak struś pędziwiatr. Nie minęło dziesięć sekund, już znalazł się na schodach jakiegoś budynku, zapewne próbując otworzyć drzwi. Miałem ogromną nadzieję, że to mu się nie uda, a my zdążymy do niego dobiec.  Byliśmy już blisko, naprawdę blisko, gdy nagle drzwi otwarły się, a pedał wbiegł jak oparzony do budynku.
Oscar popędził przodem, próbując przytrzymać drzwi, ale te zamknęły mu się przed nosem.
- Kretynie! - warknąłem, waląc w ścianę budynku. Dyszałem ze złości i zmęczenia. Oscar i Adrian oddalili się ode mnie na kilka metrów, widocznie przewidując, że wpadłem w furię.
- Spierdalamy - rzuciłem, odwracając się w stronę wyjścia z parku. Podszedłem do moich ludzi i wróciliśmy tą samą drogą, którą przyszliśmy.
Nie zrobiliśmy nawet dziesięciu kroków, a przed nami ukazała się mała, czarna rzecz, leżąca na chodniku. Wysypywały się z niej drobniaki i jakieś dokumenty.
Portfel.



Bill

Widziałem ich coraz bliżej i bliżej. Stres i strach brały nade mną górę, ale w ostatniej chwili udało mi się otworzyć drzwi i wbiegłem do środka. Dysząc oparłem się o ścianę. Słyszałem, jak tamci przeklinają i odchodzą. Jednak nie chciałem ryzykować i szybko wbiegłem schodami na drugie piętro budynku. Tam podszedłem do drzwi swojego mieszkania i wszedłem do środka szczelnie przekręcając zamek. Cholera! Wiedzą, gdzie mieszkam! Tacy ludzie jak oni nie odpuszczają tak łatwo. Szczególnie ten ich lider. Oparłem się plecami o drzwi i zsunąłem się po nich.
- Jutro zamówię taksówkę... ciekawe ile kasy mi zostało...  Szepnąłem do siebie i kiedy moja dłoń zanurzyła się w moich spodniach zerwałem się na równe nogi. Portfel! Zgubiłem go! Pewnie jak biegłem! Cholera! Jeśli go znaleźli... Wiedzą jak mam na imię, gdzie pracuję, ile mam lat... Dosłownie wszystko. Odwróciłem się w stronę drzwi. Muszę go odnaleźć... Ale... Jeśli oni nadal tam są? Cholera! Wyszedłem z mieszkania po raz kolejny szybko zamykając drzwi. Miałem nadzieję, że nie spotkam ich. Zszedłem powoli na dół i stanąłem przy drzwiach od klatki patrząc przez szybę w drzwiach. Chyba ich nie ma...


Tom

Podniosłem zdobycz z ziemi. Nie spieszyło mi się, żeby stąd iść. Pomyślałem, że może pedałek zechce odzyskać swoją własność i tu wróci...
Przejrzałem zawartość portfela. Dokumenty, dwadzieścia dolców, karta kredytowa, wizytówka, przetarte opakowanie z prezerwatywą... Na widok tego ostatniego zaśmiałem się pod nosem. Po co pedałowi prezerwatywa? Tak bardzo chroni swój tyłek, że nie chce, żeby ktoś mu się spuścił do środka? Śmieszne!
- Tom... - szepnęła do mnie Ash. Popatrzyłem na nią pytająco, a ona skinęła głową, żebym spojrzał za siebie.
Odwróciłem się i z triumfalną miną powiedziałem radośnie:
- Jednak wróciłeś, kotku! - Zajrzałem ponownie do portfela i wyciągnąłem z niego prezerwatywę. - Chodź tutaj, zabawimy się...

Bill

Dobra, nie ma ich. Może wrócili tam, skąd przyszli. Wyszedłem szybko z budynku i pobiegłem w stronę parku. Nie było ich tam. Rozejrzałem się i kiedy byłem na wejściu, z którego krzyczał do mnie wcześniej mężczyzna, zamarłem. Stała tam ich cała banda i oglądała mój portfel. Na początku sparaliżowało mnie. Nie potrafiłem nawet ruszyć powieką. Jednak słowa mężczyzny szybko przywróciły mnie do pionu. Pokręciłem na boki głową. Pierdolić kasę, portfel i dokumenty! Odwróciłem się na pięcie i ponownie tego wieczoru zacząłem biec. Było mi duszno od strachu jaki odczuwałem. Dobrze, że w bieganiu byłem szybki. Podbiegłem do budynku. Złapałem za klamkę od drzwi i wtedy dotarło do mnie coś, czego nie chciałem. Zostawiłem po drugiej stronie klucze. Cholera! Jak mogłem zapomnieć o wyjęciu ich z zamka!? Szlag! Rozejrzałem się szybko i aby chronić swoją dupę ukryłem się za budynkiem, w ciemnej bocznej uliczce. Modliłem się, aby nie szukali tutaj. Niech po prostu dadzą mi spokój... Proszę...

8 komentarzy:

  1. Wow, fajnie się zaczyna :D
    Czekam na rozwój wydarzeń :)
    Może byłybyście zainteresowane One shot'em Twincest mojego autorstwa? Znajdziecie go tutaj:
    www.hot-adommy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, mówiłem Wam, że jesteście świetne?
    Nie?
    No to mówię.
    JESTEŚCIE ZAJEBISTE. *.*
    To jest genialne. I dobre połączenie. ^^
    Ciekawe co Tom zrobi Billowi jak go znajdzie. Ale śmieszne by było, gdyby jednak Czarny pokazał, choć trochu, że ma jaja. xD

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że zaintrygowało mnie to opowiadanie, świetnie się zaczyna. Fajnie, że jest narracja dwuosobowa, lubię to! :D
    Ciekawe, co teraz się z Billem stanie. Pobiją go czy jednak ucieknie?
    Ogólnie mówiąc, nie mogę się doczekać, co dalej.
    Pozdrawiam Was!

    OdpowiedzUsuń
  4. ge-nial-ny początek!
    jest wartka akcja, jest wciągająca fabuła i jest mocne uderzenie. och, już nie nadążam za Wami kochane! tyle projeków i każdy udany.
    z ogromną niecierpliwością czekam na rozwój wypadków. a jest na co czekać. się wie!
    zarówno kreacja Toma jak i Billa bez zarzutu!

    całuję Was mocno moje kochane. i piszcie. jak najczybiej i jak najwięcej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Z A J E B I S T E ! *_*
    Skoro już troche tego macie to mam nadzieje, że odcinki będą często :D Akcja genialna! Wy jesteście genialne! :D Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka... <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszy odcinek i naprawdę ZAJEBISTY <3
    Wy, dziewczyny, stanowicie świetne połączenie. Ta historia już zaczyna mi się bardzo podobać!
    Zastanawia mnie co się stanie z Billem no i jak potoczy się dalsza akcja opowiadania.
    Czekam na nexta (piszcie szybko ;3).
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Was :D Szybki rozwój akcji i ogółem wciągająca historia, to lubię :) Ciekawe, co będzie dalej... myślę, że Bill mógłby się im postawić. Ale by się zdziwili :D
    Czekam na nexta, oby jak najszybciej :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Ło kurde. Więcej chce ^^
    Nerisa + Czerna Pe to naprawdę dobre połączenie. Na początku nie wiedziałam co z tego wyjdzie bo porównując wasze opowiadanie pomyślałam "2 zupełnie inne opowiadania, ciekawe jak se poradzą". Świetnie wam to wyszło. A skoro macie już tyle stron to mam nadzieje, że szybko pojawi się nowy odcinek ^^
    I odpuśćcie Billowi bólu. Przynajmniej na początek :(

    OdpowiedzUsuń